Wszechogarniająca prokrastynacja
Coś ten sezon się skończyć nie może. Niby już połowa listopada przeszła, a przecież wciąż pszczoły ledwo ogacone... Tak sobie myślałem jeszcze w listopadzie. A tu nadszedł sobie grudzień i dość intensywnie przemija. Na szczęście z tym ogacaniem nie było tak źle. Było nawet lepiej. Tylko trudniej zauważyć. Ale cośmy se sprokrastynowali, tośmy se sprokrastynowali (kto powtórzy to szybko i bez błędów?).
Po pierwsze, to odwiedzaliśmy je na raty. A to człowiek skoczył tu, a to tam. Po drugie, to mi się nie chciało, tak naprawdę. Satysfakcji w tym roku było niewiele, warunki przyrodnicze podłe, a do tego cała ta historia, co się dzieje na świecie, co przeszkadza spokojnie pszczelarzyć... Zawracanie głowy.
Czyli to wciąż jeszcze nie podsumowanie sezonu, choć może by się i chciało.
Tak naprawdę to nie wiem, czy będzie jakieś podsumowanie sezonu. No, powinno być. Czyli będzie. Ale trzeba sprawy wyznać za koleją, jak to powiadali nasi przodkowie zafascynowani mechanizacją rzeczywistości.
Miodu na lekarstwo
Czyli prawie nie było. Na siłę i rabująco poniekąd (co upatruję jako wprawkę do przyszłych, obfitszych miodobrań) uczyniliśmy zaledwie jedno żniwo w tym roku. I to marne ilościowo. Wzmiankowałem już wcześniej, a i powyżej nie zapomniałem, że z motywacją nie było najlepiej. A że przyroda też jakoś niespecjalnie, to tak wszystko razem jakoś się złożyło. No, dla nas wystarczy. Dla najlepszych znajomych też. Ale to wszystko.
A że gdy człowiekowi motywacja przysiada, to poetyczność skrzydła rozwija, wymyśliłem sobie przydomek na czas miodobrania: Odsklepios.
Ale nawet do miodobrania zbieraliśmy się jak sójka za morze. A to się pojechało tu, a to tam. Raz motywacja dopisała, to brało się solidnie. Innym razem po łebkach. Ot i taki wynik wyszedł, jaki wyszedł: 100kg miodu.
A jeszcze nam się nasze pszczelarskie inwestycje układają na odwrót względem osiągnięć. W tym roku postanowiliśmy dokonać pierwszego dużego zakupu do pasieki i sprawiliśmy sobie nową, dużą jak na nasze potrzeby, że tak powiem, przyszłościową, miodarkę. Żeby nie to odsklepianie, to może w ogóle byśmy nie zauważyli, że wirowaliśmy miód. Na szczęście wciąż pozostało wąskim gardłem. W przyszłym roku sprawimy sobie stół sekcyjny, jak się patrzy. I będziemy mogli odsklepiać na dwa widelce, ewentualnie przećwiczyć jakieś inne techniki.
Karmienie całe lato
Jako się rzekło, przyroda w tym roku dała nam prztyczka w nos. Trzeba było z pokorą przyjąć ten cios (coś wspominałem o poetyczności?). I kupić kolejne pół tony cukru. Ciężka forsa, kiedy wchodzi efekt skali. Niby kilogram nie kosztuje drogo (w zasadzie jest tani), ale pomnożony przez tysiąc, to już zagłada portfela. Cóż robić, ma się te milijony stworzonek bożych pod opieką, trzeba płacić. Bo z tej opieki liczymy kiedyś odciąć jakieś kupony. Nie ma to tamto.
Dzięki postępom w pasiecznej technice mogliśmy ów cukier dość bezboleśnie mieszać. Nasza mieszarka dobrze sobie radziła, nawet pełna po wręby. A potem jeszcze nam napełniała baniaczki, którymi rozwoziliśmy ów ulepek pszczołom po pasiekach.
W ten sposób w tym roku koszty utrzymania pasieki oczywiście przekroczyły wszelkie zyski, jakie mogliśmy odnieść z miodu. Nawet nieco intensywniejsze skrobanie propolisu nie pomogło. Dyrektor ds. Marketingu sporządziła bardzo ładne buteleczki z tym specyfikiem, ale głównie je rozdaje jako (kosztowne) prezenty. No, z drugiej strony to też jakiś zysk.
Gacenie uli
Oczywiście nie czynimy tego, co mający za wiele wolnego czasu Amerykanie: nie owijamy uli w cokolwiek dla spokoju sumienia. Gacenie to taka przenośnia, kto czytał lektury szkolne, ten wie. W tym roku karmienie zaczęliśmy jeszcze latem, więc cały interes był dobrze rozkręcony. Nie sprawiło nam zatem kłopotu polanie solidniej po zakończeniu pożytku nawłociowego, który po raz kolejny pokazał, że przynajmniej na razie, co jak co, ale tego chwasta ci u nas dostatek.
Nie przełożyło się to jakoś kolosalnie na wyniki miodowe, ale być może sprawiło, że w ogóle były jakieś wyniki. Nie za długo, czyli zaniedługo, przyjdzie pora pierwszego zimowego objazdu dla sprawdzenia, czy wszystko w porząsiu. Nie spodziewam się niespodzianek Na razie przymrozek uderzył tylko raz, na dwa dni, co być może dało pszczołom sygnał, żeby wreszcie przestać czerwić. Czyli spodziewam się zobaczyć grzeczne kłęby cichutko sobie pracujące na przetrwanie do wiosny.
Ale co zobaczę, to zobaczymy.
Summarum pasieki na koniec sezonu
Spadek motywacji sprawił, że cokolwiek pogubiłem się w tych liniach pszczelich. Nie chciało mi się notować tych wszystkich przeprowadzek, cokolwiek znalazłem popisane na daszkach i na ten podstawie spróbuję odtworzyć. Poplątały mi się przez wywózkę na sady i rojenie. Oznacza to jednakowoż, że w przyszłym sezonie będę im nadawał nowe zgoła przydomki.
Legenda:
Jak zwykle, dla przypomnienia linie, które (być może) pozostały żywe z zeszłych lat oraz oznaczenia nowych, które przyszły z sezonem rojowym:
Bcf = buchwast z pierwszej serii zakupów na gniewnej Północy Bkf = buchwast z pierwszej serii zakupów na gniewnej Północy - druga rodzinka, z której wziąłem larwy, bo nie miałem wyboru Bcr = buchwast druga seria zakupów tamże Pw = przedwojenne - mieszańce w typie AMM z powiatu koneckiego Elg = Elgon (Polbart) Shr = Sahariensis (Polbart) Szm = Szymonówka P18 = Łukaszowe primorskie, przeżyły u mnie 2 lata BL i wciąż niesolidnie rozmnażane Bor = pszczoły od Borówki Sur = córka surwiwalówki od Borówki Har = harpagan wiosenny i potomkowie RoX = rodziny, które przyleciały jako rójki (Ron, Rok, Roh itp.) F1 = matka z własnego chowu, z danej rodziny, pierwsze pokolenie F2 = matka z własnego chowu, z danej rodziny, drugie pokolenie (itd.) (BL) = rodzina nieleczona także rodzinki niegdyś z FortKnox (J) = rodzina Jarka [ZD/WL/DD] = rodzina na ramce Zandera/Wielkopolskiej/Dadanta [X] = rodzina, która nie przeżyła od ostatniej notatki (do zastosowania raczej po zimowli) [)] = rodzina na równi pochyłej, moim zdaniem nie dożyje następnej kontroli, a na 100% nie dożyje wiosny Ul>> = kierunek łączenia (z tego ula do tamtego) = >>Ul
DOM
W ramach dynamicznej sytuacji tutaj liczba uli została poniekąd ograniczona. Rodzina RoiF2[ZD] zniknęła, połączona z RoiF2[ZD]. Rog[ZD] to rodzinka wyciągnięta przez nas z komina.
RoiF2[ZD] Bcr[ZD] RoiF2[ZD] P18F2[ZD] P18F1[ZD] Rog[ZD] RoiF1[ZD]
Stan = 6
ROB
Mój najliczniejszy toczek. Jednakowoż nie dopilnowałem i nie zapisałem, jakie linie, włącznie ze świeżo rozmnożonymi z rójek odkładami, na której palecie raczą stać. Do tego przyleciały tu jeszcze kolejne rójki.
Zasiedziskowanie palet toczka wygląda tak:
?[WL]?[ZD] Roa[DD]Rob[DD] Szm[WL]?[WL] ?[DD] ?[ZD]?[ZD] ?[ZD]?[ZD] Roh[DD]SurF1[DD] Rok[WL] BkfF2[WL] P18F2[ZD] ?[ZD]
Stan = 17
LAS
Nie zaglądałem tu praktycznie przez cały sezon. Wszak wywiozłem ostatnią stąd rodzinę na sady, a potem nie chciało mi się tu z niczym tarabanić. Ale przyroda wie lepiej. Już we wrześniu zajrzałem mimojazdem (automobilistyczny odpowiednik mimochodu) i zauważyłem, że z niegdyś wymarłego ula latają pszczoły. Znakiem tego kolejna rójka postanowiła się wsiedlić. Ale kiedy to zrobiła - dalibóg nie wiem. Może sąsiad wie? Zeznał, że jak chodził sobie na spacery to "zawsze coś tam widział". Dodając odpowiedni margines na przekłamania wyobraźni i tak powinienem przyjąć, że to wcale nie późna rójka.
Roc[DD]
Stan = 1
PIL
NIC
Jarek wywiózł stąd swoje pnie i zostawił moje puste ule. Nic się tu nie naleciało. Pozostało mi tylko posprzątać butelki po pifku, które znalazłem w ulach.
Stan = 0
DOB
Tu stan posiadania się nie zmienił. Jak podliczyłem latem, tak wciąż mam 3 sztuki. Zamieszczam zatem zdjęcie z lata, jak wygląda wejście na ten toczek. Teraz, kiedy te łodyki zamieniły się w poczerniałe dziambory, wcale nie jest łatwiej się przez nie przedrzeć.
HarF1[DD] HarF2[DD] HarF2[DD]
Stan = 3
POD
Niestety. Nie zdołałem zapisać, jakie linie i ich potomki postawiłem na tym toczku. Coś się wykruszyło jeszcze późnym latem, albo sam to połączyłem (najgorsze, że nawet nie chciało mi się zapamiętać). Zatem same znaki zapytania.
?[WL] ?[WL] ?[WL] ?[WL] ?[WL] ?[WL] ?[DD] ?[WL] ?[WL] ?[DD]
Stan = 10
ORZ
Słabiaczek z tego toczka jakoś nie chciał się zawinąć. Jeśli chodzi o karmienie, to nie najlepiej - to znaczy nie bardzo chciał brać. Zatem nie obstawiam sukcesu. Ale zobaczymy.
Ror[ZD]
Stan = 1
Podsumowanie
DOM = 6; ROB = 17; LAS = 1; DOB = 3; POD = 10; ORZ = 1
Razem = 38 Przybytek od ostatniej kontroli = -2
Szukam jakiegoś zgrabnego podsumowania, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Rodzin jest dokładnie tyle, ile się spodziewałem. Na razie za wcześnie osądzać, ile ich znajdę wiosną w ulach. Zamiast się zamartwiać, chciałbym rozwinąć umiejętność zimowej hodowli silnej motywacji, która od wiosny będzie mnie napędzać do pracy przy pszczołach bez względu na inne, nieraz istotniejsze aktywności, których z pewnością nie będę mógł odpuścić. Ale, jak to powiada pewien mój znajomy pszczelarz: Pszczoły są ważne
Zatem życzę wszystkim pszczelarzom, nie tylko naturalsom, Szczęśliwego Nowego Roku. Obyście w przyszłym sezonie mieli jeszcze więcej radości z Waszych pszczół!
Komentarze