Mastodon

Raport liczbowy nr 3



Gdy słońce promieniem swem pieścić rozwijające się płatki poczęło, my nie mieszkając (bo gdzie tu mieszkać, wiosna dopiero się zaczyna) zaprzęgliśmy przyczepę do golfa i pomknęliśmy na przegląd sytuacji na pasiekach. Towarzyszył mi mój brak karmiczny Zibi, który na zdjęciach występuje jako anonimowa postać w bluzie pszczelarskiej. Sytuacja od poprzedniego podejścia, czyli dwa miesiące temu, dosyć się zmieniła. Na gorsze oczywiście, bo w tym czasie tylko tak może się zmienić. Ubyły kolejne rodziny, co przedstawię na poniższym wyliczeniu. Na pociechę, aby liczby wyglądały na większe, włączyłem też rodziny Jarka, z których w ostatniej fazie zimy odpadła jedna, czyli zostało mu jeszcze 5 pni. Cieszmy się posiadanymi pszczołami, tak szybko odchodzą...

Krotochwilne zjawisko pseudo-statystyczne

Zanim przejdę do szczegółowego wyliczania, chciałbym tu popełnić takie nieco krotochwilne spostrzeżenie: otóż do zimy puściłem, wśród łącznie 60 pni, 10 rodzinek, których w żaden sposób nie leczyłem. Były wśród nich takie, co ciągnęły ten stan od roku zeszłego, świeże odkłady, a także 3 rodzinki niewiadomej proweniencji, otrzymane od Szymona pod koniec sezonu. Aktualnie po pasieczyskach pałętają się w żywości zaledwie 22 żywe rodziny. Z tego, uwaga, uwaga - 4 rodziny nieleczone! Co to znaczy? A popatrzmy na pseudo-statystykę: było 60, zostało 22. Czyli trochę ponad trzecia część żywa (czyli prawie dwie trzecie padły), konkretnie 36% (64% padło). W grupie nieleczonych mieliśmy 10 pni, a żyją 4 - czyli przeżywalność osiągnęła 40% - o włos lepiej od grupy leczonej! Ha?

Wyliczenie

Legenda:

Dla przypomnienia, tylko te "linie", które ostały się żywe podczas niniejszego przeglądu:

Bcf = buchwast
Bcr = buchwast druga seria
Pw = przedwojenne - mieszańce w typie AMM z powiatu koneckiego
Luz = AMM od Dawida Lutza (w tej chwili w eksperymentalnym ratowaniu)
Elg = Elgon (Polbart)
Shr = Sahariensis (Polbart)
Szm = Szymonówka
P18 = Łukaszowe primorskie
Bor = pszczoły od Borówki
Sur = córka surwiwalówki od Borówki
Har = harpagan wiosenny i potomkowie
F1 = matka z własnego chowu, z danej rodziny, pierwsze pokolenie
F2 = matka z własnego chowu, z danej rodziny, drugie pokolenie (itd.)
(BL) = rodzina nieleczona także rodzinki niegdyś z FortKnox
(J) = rodzina Jarka
[ZD/WL/DD] = rodzina na ramce Zandera/Wielkopolskiej/Dadanta

DOM = 7

               P18F1[ZD]                  Szm(FK)[WL]
Bcr\Luz[ZD]  Elg[ZD]   P18(FK)[ZD]   Shr[ZD]     Szm(BL)[WL]

Silny Bcr

Generalnie słabiutko. Trzecia część rodzin tylko żyje, rozkład przeżywalności identyczny dla toczka, co dla całej pasieki. To każe oczywiście wyciągać jakieś wnioski: moim zdaniem oznacza to błędne zastosowanie leczenia.

Ponad rodzinką Bcr postawiłem na kracie odgrodowej korpus, do którego przesypałem na czyste (w miarę) ramki matkę Luz oraz tę garstkę pszczół, które przy niej trwały. Dzień ciągle był ciepły, więc rodzina z dołu ma parę godzin na podjęcie decyzji, czy wyśle na górę pszczoły dla wsparcia kolejnej matki. Rodzina Bcr okazała się naprawdę silna, podjęła już decyzję o czerwieniu na dwóch korpusach, a nawet zapuściła już pierwsze trutnie. Teraz pozostało tylko czekać, czy matka Luz okaże się zdrowa na tyle, żeby przywabić więcej pszczół-opiekunek.

Pozostałe rodziny mają siłę dość średnią, to znaczy zajmują 4-5 ramek (czyli 5-6 uliczek).

DOM - panoramka

PIL = 1

              BorF1(BL)[ZD]
BcfF1(J)[DD]

Zibi i rodzinka BorF1(BL) ciągle żywe

Tu się nic nie zmieniło. Na szczęście. Jedna rodzina, jak była, tak jest. Nieleczona. Zajmuje około 5 uliczek, w tym dziką zabudowę po północno-zachodniej stronie gniazda.

Na tym toczku stały dwie rodziny Jarka. Odwiedził on swoje pnie dzień po moim objeździe - jedna mu tutaj padła. Czyli z 12 do zimy zostało mu 5. I tak wciąż lepsza średnia niż moja...

Taka dzika zabudowa

DOB = 4

HarF1[DD] HarF1[DD] BcfF1(J)[DD] Har[DD] BcfF1(J)[DD] BcfF1(J)[DD] HarF1[DD] BcfF1(J)[DD]

Silny odkład HarF1

W ostatnich 2 miesiącach stwierdziłem ubytek kolejnej rodziny z grupy Bcr, kupionych w zeszłym roku wiosną na północy Polski. Generalnie coraz bardziej pokornieję wobec Natury, widzę, że wszelkie szybkie i pozornie proste rozwiązania nie bardzo się w pszczelarstwie sprawdzają. Jeżeli świeżuteńkie matki, podobno fachowo uhodowane, z wyselekcjonowanych genów (jakieś buchwasty z Niemiec) produkcyjnych nie potrafią przeżyć pierwszej zimy po zaplanowanej sprzedaży (czyli nominalnie drugiej zimy), to co to są za super-wyselekcjonowane geny? Do diabła z takimi! Tym mocniej się utwierdzam w dążeniu do posiadania własnych, przeżywających właśnie u mnie mieszańców. I widzę, że jest to kwestia, której dotychczas nie poświęcałem dość uwagi rozpraszając się na sprawy tylko pozornie ważniejsze na tym etapie rozwoju pasieki.

A poza tym oczywiście to miejsce, za które nie dalibyśmy nawet pięciu złotych w żadnym zakładzie, okazało się na razie lepsze od wielu innych, które testujemy. Pszczoły, zarówno odkłady jak i zaprzeszłoroczne produkcyjniaki, mają się tu dobrze i mocno. Trzeba dowieźć palet i pozwolić temu miejscu się jeszcze bardziej zapszczelić. Postawiliśmy tu leżaki dadanowskie, więc by stała się zadość tradycji, dowiozę tu jeszcze dwa takie cuda, co na razie podpierają mi płot w zacienionym kącie działki.

Pszczółki

ROB = 4

SurF1[DD] PwF2[WL]  BcfF1[DD] BcfF1[ZD]

Panoramka ROB

Z 18 pni postawionych do zimy na tym toczku przetrwało zaledwie 4. Od lutego zniknęła wnuczka przedwojennych, która i tak nie miała wielkich szans. Mnóstwo pustych uli, kilka rodzinek, połowa w typowej sile 4-5 ramek, połowa w znacznie lepszej kondycji. Mnóstwo zabitych miodem i syropem ramek. Naprawdę dużo. Co ja teraz z tym zrobię?

Pszczółki SurF1 mają się dobrze

POD = 5

 SurF1[ZD]  SurF1[ZD]  BcrF1[ZD]  BcrF1[ZD]  BorF1[ZD]

Panoramka POD

Dzięki założeniu tego toczka udało się zachować linię Bor pochodzącą od pszczół pozyskanych od kolegi z pasieki "Radio Warroza". Niestety pod domem nic z tego już nie przetrwało. A tutaj pszczółki, choć zimowały w terenie cokolwiek odsłoniętym, na tak zwanym wypiździejewie, w ulach jednościennych, to przecież dotrwały w całkiem niezłym stanie. Co prawda rodzinki zimujące w websterowskich podwójnych układach wewnątrz jednego korpusu połączyły się w jedno, ale przecież przynajmniej żyją. Czyli jakiś tam sukces można odbębnić.

Układanie gniazd

Straty i tutaj wystąpiły: posprzątałem dwa ule. Oczywiście takie nieliczne toczki trudno rozpatrywać osobno pod względem statystycznym, ale jestem dobrej myśli co do tego miejsca.

To tutaj mam jedną z dwóch rodzin, u których znalazłem czerw trutowy. Telefoniczna rozmowa z Wujkiem Tomkiem - mentorem potwierdziła, że nie jest to już zjawisko odosobnione.

Trutnie? Już?

LAS = 1

BcfF1[DD]

Superczempionka BcfF1

Córkę po Harpaganie (HarF1) zdecydowałem się dołączyć do przepotężnej rodziny BcfF1, która, co ze zdumieniem skonstatowałem, zahodowała już trutnie, pobieliła plastry, a jej kłąb zajmuje półtora korpusu dadanowskiego!!! Tymczasem ów odkład z Harpagana utracił na dniach matkę, gdyż znajszłem w nim 2 zasklepione mateczniki. Ciągle jeszcze zbyt wcześnie na unasiennianie matek, bo trutnie jeszcze nie latają, a każde dziecko wie, że wychów tych pseudomęskich bzykaczy zajmuje znacznie więcej czasu niż doprowadzenie do dojrzałości nowej matki. Zatem choć widać już zasklepiony czerw trutowy, pozostało jeszcze ze dwa tygodnie, zanim pszczoły będą mogły zakładać mateczniki, które będą mieć jakieś szanse na sukces.

Superczempionka dolny korpus


22 sztuki!!!

Heka-tomba. Trzeba przestać kombinować jak koń pod górę. Trzeba najpierw nauczyć się, jak sprawnie rozbudować i utrzymać liczebność pasieki, a dopiero potem przystąpić z powrotem do akcji selekcyjnej. To, co wydawało się takie proste, okazało się nadspodziewanie złożone. Trzeba (czyli: ja powinienem) rzetelnie podejść do kwestii leczenia. Bo leczenie zapodałem całej pasiece w tym samym czasie, czyli po miodobraniu z nawłoci. Czyli za późno. Czyli bez sensu. Bo skoro już się leczy, to należy tak to robić, aby WYleczyć, jak zwrócił mi uwagę jeden kolega. Bo inaczej cała taka praca psu na budę, trutniu na kołyskę. Tak mi się teraz wydaje.

Podsumowanie wg linii posiadanych

W porządku alfabetycznym:

linia moje Jarka
BcfF1 3
BcfF1(J) 5
Bcr 1
BcrF1 2
BorF1 2
Elg 1
Har 1
HarF1 3
P18 1
P18F1 1
PwF2 1
Shr 1
SurF1 3
Szm 2
SUMMY: 22 5

Jak widać w ostatnich 2 miesiącach wykruszyły się 4 linie: FuxF2, P18F2, Luz (w zawieszeniu, ale na 95% zginie), Mrc. Jednocześnie straty z 48% powiększyły się do 64%.

Podsumowanie wg ramek

Świadomość, na jakich ramkach siedzą poszczególne rodziny, jest o wiele łatwiejsza do ustalenia, jeżeli rodzin solidnie ubędzie - konstatacja ta siłą rzeczy musi być ambiwalentna.

Po pierwsze zobaczmy wynik ogólny za ostatnie 2 miesiące: 33% strat. Ocena sytuacji na początku lutego jest zdecydowanie przedwczesna, choć właśnie wtedy koło zaczyna zbierać dane o stanie pasiek po zimie.

Stan na 9 lutego

ramka stan
ZD 16
DD 12
WL 5
SUMMA: 33

Sytuacja nie wyglądała doskonale, ale jeszcze nie tragicznie. Widziałem w tym potencjał rozwojowy, snułem plany na nadchodzący sezon. Ale następne miesiące kazały zrewidować pogląd.

Stan na 31 marca

ramka stan
ZD 12
DD 7
WL 3
SUMMA: 22

Jak widać, straty na samym finiszu nie dadzą się pominąć w rachubach. W każdej ramce solidnie ubyło, w takiej Wielkopolskiej właściwie poza poziom sensownego namnażania... A miałem takie piękne plany...

ramka koniec 2018 początek 2019 start sezonu 2019 straty zima 18/19
ZD 31 16 12 61%
DD 16 12 7 56%
WL 16 5 3 81%
summa 63 33 22 średnia
straty/przyrost +233% -48% -33% -66%

Poprawiona tabelka zbiorcza pokazuje, że stan pasieki rzeczywiście nie nastraja do wesołości.

ramka początek 2017 koniec 2017 początek 2018 koniec 2018 początek 2019 start sezonu 2019 straty zima 18/19
ZD 4 ? ? 31 16 12 61%
DD 1 ? 8 16 12 7 56%
WL 5 ? ? 16 5 3 81%
summa 10 51 27 63 33 22 średnia
straty/przyrost -92% +510% -47% +233% -48% -33% -66%

Gdy na początku sezonu 2018 odnotowałem łącznie 27 pni, do rachunku doliczyłem zakupione rzutem na taśmę 12 sztuk komercyjnych pszczół, z których żyją dziś zaledwie dwie. Ale nawet z takim zasileniem nie udało się przekroczyć granicy stanu startowego, czyli na starcie sezonu 2019 mam mniej pni niż rok wcześniej. Jest ich więcej niż stan bazowy, tj. uzyskany wyłącznie w oparciu o własne pszczoły (to by było 15 pni), ale przecież doszło do zasilenia pasieki, więc powinno być lepiej.

Metoda uszczelnienia dennicy

Metoda wiosennej izolacji dennicy


Doprawdy mam poważny zgryz, jakżesz nam się udało powiększyć w 2017 roku z 19 pni do 51, ale tak się stało, a był to rok niezbyt zasobny w miód. A przecież ze statystyk ogólnych pasieki wynika, że do spółki z Jarkiem pozyskaliśmy wówczas 64kg miodu, czyli jeszcze udało nam się jakieś miodobranie zrobić. Wtedy postanowiliśmy, że każdy będzie zarządzał swoimi ulami samodzielnie i wedle własnego uznania: ja parłem do mnożenia, Jarek uprawiał hands-off beekeeping, więc nie dało się tego utrzymać jako wspólny zasób. Zatem w grupie 51 pni większość należała do mojego zasobu, jednak zanim nie dokonaliśmy podziału, trudno było ocenić, które są czyje. Stąd takie wielkie wachnięcie w procentach, to takie małe oszustwo księgowe, ku pokrzepieniu serc. Dalej w powyższej tabelce już widnieją liczby tylko z mojego zasobu, bo dla mnie są naważniejsze, a Jarek dalej uprawia hands-off, co jak na razie daje mu straty około 50% (w tym roku z 12 spadł na 5 pni), czyli może wziąć miód i podwoić bez problemu stan pasieki odwiedzając ją 3-4 razy do roku. Dlatego mnie to tak boli, bo ja odwiedzam ją znacznie częściej, więcej tyram, a w procentach wyniki mam podobne do jego...

Jak teraz zrealizować wszystkie plany? Z których zrezygnować? Które sobie odpuścić? Które są ważniejsze?

Doprawdy, w tej chwili nie wiem. Koncentruję się na przeżywaniu tej Heka-tomby. Oby mi przeszło jak najszybciej.

Autor: @Krzysztof Smirnow kategoria:
Tagi : #liczby, #zapiski, #pasieczyska,

Komentarze