Liczne odkłady, które uczyniłem w tym roku ciągle bieżącym (choć nie tak liczne, jak mógłbym chcieć, ale jednak), skłoniły mnie do poszukiwania mniej stresujących metod, które wymagają też mniejszych nakładów pracy. Bo dużo bardziej wolę jechać na pasiekę, żeby odkład zrobić, niż po to, aby sprawdzać, czy mu aby czego nie potrzeba. Najlepiej byłoby go zrobić od razu dobrze i nie pieprzyć się później w jakieś sprawdzanie, łączenie, blablabla...
Zrobił odkład, przewiózł, zapomniał na... Ile dni? Znaczy, mowa o łokełeju. Porada praktyka Konrada brzmi: czterdzieści (liczbowo: 40). Minimum. Wcześniej nie ma sensu. Każde zaglądanie do pszczół przecież przerywa im pracę, wprowadza niepotrzebny stres. A z pszczelarstwem jak z pisarstwem: to autor ma cierpieć, żeby klienci mieli radochę. Czyli pszczelarz ma wziąć na siebie wszelkie możliwe stresy i nie przeszkadzać pszczołom, które dzięki jego "pomocy" mają i tak dość zmartwień.
Nie mogę powiedzieć, żebym się ściśle trzymał powyższej maksymy. Czasem nie wytrzymałem, a czasem po prostu popełniałem błąd w liczeniu. I dlatego chciałbym tu ku pamięci uczynić model wyliczeniowy, który pomoże mi (a może i komuś jeszcze) w przyszłości robić dobre odkłady.
Wyliczmy sobie przydatne punkty orientacyjne, istotne z tego punktu widzenia. Ponieważ cały cykl rozrodczy rodziny pszczelej zaczyna się od wychowu matki, opiszę to na przykładzie łokełeja. Robiąc odkład na matecznik lub matkę i tak trzeba odliczyć wstecz dni niezbędne do ich pozyskania, czyli w pszczelarstwie naturalnym - wychowania właśnie. Szybciej nie będzie.
-
Robimy odkład. W odkładzie znajdują się jajka i czerw w różnych stadiach. Skłania to pszczoły do założenia mateczników ratunkowych, z których wychowają sobie matkę (jedną lub więcej, to zależy od wielu czynników).
-
Z matecznika wygryza się matka. Jedna lub więcej. O ich dalszym losie decyduje kolektyw pszczelich robotnic, które mogą je na siebie napuścić, aby się zażądliły, albo podjąć inne decyzje.
-
Ostatecznie matka zostaje zmuszona do wylotu godowego, na którym dopadają jej trutnie i przekazują nasienie do spermateki. Matka wraca do ula, aby przez następne dni dokończyć proces dojrzewania do czerwienia.
-
Matka podejmuje czerwienie, czyli zaczyna składać jajka. Z punktu widzenia rodziny pszczelej jest to wielkie święto, gdyż uzyskała szanse na przeżycie.
-
Pierwszy oblot orientacyjny młodej pszczoły. Z jajek powstają larwy i wreszcie z komórek wygryzają się pszczoły. Kilka dni później dokonują pierwszego oblotu orientacyjnego.
-
Młode pszczoły się starzeją, wchodzą w drugą połowę życia i obejmują obowiązki zbieraczek - wylatują w teren i zaczynają gromadzić nektar i pyłek.
Na tym cykl rozwoju rodziny się zamyka i powtarza od punktu 4 do punktu 6. Przyjrzyjmy się przykładowym, opartym o ten sezon, datom.
2017-05-22 - pkt 1, czyli data zrobienia łokełeja. Minimalny czas, jaki musi upłynąć do pkt 2 to 13 dni, dla wygody liczymy 14 dni. Czyli...
2017-06-05 - pkt 2, czyli data, od której po plastrach w odkładzie zaczyna biegać i dojrzewać płciowo nowa matka. Nie jesteśmy w stanie ocenić, kiedy w końcu zostanie ona wysłana na lot weselny. To zależy od jej stanu, stanu rodziny, pogody, pożytków... Od wszystkiego. Ogólnie uznaje się, że wylot weselny musi nastąpić w najdalej tydzień po wygryzieniu. Czyli...
2017-06-12 - pkt 3, czyli matka została unasienniona. Po powrocie do gniazda musi minąć jeszcze parę dni, zanim zacznie składać jajka. Hodowcy i namnażacze matek aspirujący do pszczelarstwa w miarę naturalnego dają takiej debiutantce łącznie dwa tygodnie na unasiennienie i podjęcie czerwienia. Czyli...
2017-06-19 - pkt 4, czyli matka podejmuje czerwienie. Nie od razu na pełnym gazie, ale stopniowo pszczół zaczyna przybywać. Jednak pierwsza seria pszczół, z jajek złożonych pierwszego dnia po podjęciu czerwienia, potrzebuje aż trzech tygodni, aby się wygryźć i dziesięciu kolejnych dni, zanim zobaczymy je kłębiące się w powietrzu przed wylotkiem. Czyli...
2017-07-20 - pkt 5, czyli oblot orientacyjny pierwszej młodej pszczoły. To jest moment, w którym przestaję tą rodzinkę nazywać odkładem, a zaczynam nazywać nukleusem - bo zaczęła się produkcja nowej pszczoły, która przejmuje obowiązki opieki nad czerwiem. Nie wdając się w opisy funkcji pełnionych w ulu, przechodzimy do etapu, kiedy awansuje ona na zbieraczkę, czyli wejdzie w swój wiek średni, kiedy żądło ma już stwardniałe i pełny zbiorniczek jadowy. Nastąpi to około trzech tygodni po wygryzieniu, czyli...
2017-07-31 - pkt 6, czyli nowa pszczoła wreszcie zaczyna prace w terenie. Od tego momentu "stara pszczoła", czyli ta, która wykonała całą pracę założenia nowej rodziny, może zacząć się powoli wykruszać. W tym okresie następuje obserwowalny spadek i potem wzrost siły rodziny. Od tego momentu właściwie można zacząć dopiero odliczać, że mamy nową rodzinę pszczelą, której geny w ciągu następnego miesiąca zostaną wymienione w 100% na nowe, czyli sprawy wrócą do normy pod koniec sierpnia.
Koniec dygresji, jedziemy dalej.
Czyli pełny zakreślony przeze mnie cykl, niezbędny, aby rodzina pszczela miała w ogóle jakieś sensowne szanse na przetrwanie zimy, w rzeczywistości obejmuje 59 dni (dla ułatwienia niech będzie 60), czyli praktycznie dwa pełne miesiące! W praktyce pszczoły nie są aż tak delikatne i czasami potrafią sobie poradzić z naprawdę trudnymi warunkami stworzonymi przez pszczelarzy. Dlatego moje wyliczenie należy traktować jako ze wszech miar ostrożne. Wskazany przez Konrada czterdziesty dzień plasuje się gdzieś pomiędzy podjęciem czerwienia przez matkę i wygryzieniem pierwszych pokoleń pszczół. Wówczas pszczelarz może szarpnąć ramkę z odkładu i zobaczyć pierwszy talerz zasklepionego czerwiu, co jest łatwe do zauważenia i sprawia wiele satysfakcji.
Ale popatrzmy na datologię.
Zwracam uwagę, że w lipcu na moim terenie występuje głód, a w sierpniu zaczyna kwitnąć główny pożytek, czyli nawłoć. Jeżeli zatem odkład zdoła przekształcić się w nukleus, to właśnie, jakby na zamówienie, otwierają się przed nim świetlane perspektywy. Ale wcześniej musi przedostać się przez trudny okres, w którym w pełni polegać będzie na zasobach (i kadrach) włożonych do ula przez pszczelarza.
21 maja, jak wspomniałem w poprzednim wpisie, wyroiła się pierwsza rodzina buchwastowa. Jarek zrobił z niej odkład na matecznik rojowy. Nie mogąc wskazać konkretnych dat zgodnych z powyższym schematem, mogę przypuszczać jednakoż, że wyglądało to mniej więcej tak:
- 2017-05-11 - matka złożyła jajko do miseczki matecznikowej (dzień w tę, dzień wewtę...)
- 2017-05-21 - matecznik został zasklepiony, więc rodzina się wyroiła. Jarek zrobił odkład na ten matecznik.
- 2017-06-05 - matka została unasienniona
- 2017-06-12 - matka podjęła czerwienie
- 2017-07-13 - pierwszy oblot nowej pszczoły
- 2017-07-24 - nowa pszczoła przystępuje do prac w terenie
Otóż, Drodzy Czytelnicy, 29 lipca z moim bratem Jarkiem dokonaliśmy licznych prac, w tym objazdu paru pasieczysk. Między innymi zajrzeliśmy do onego buchwastowego odkładu. Pszczoły już nieco zdziczałe, nie trzymające się kurczowo plastrów, z deczka rozbiegane, a nawet trochę tnące. A przede wszystkim: kipiące. Leżak na 14 ramek dadanowskich wprost kipiał od pszczoły. Naliczyliśmy 6 ramek z czerwiem krytym! Nie mam pojęcia, jak te pszczoły pomieszczą się w tym ulu przez następne dwa miesiące, zanim ich liczebność zacznie spadać. Mam nadzieję, że się nie wyroją na pożytku z nawłoci...
Teraz zróbmy datologię ostatniego łokełeja, który uczyniłem przed wakacyjnym wyjazdem. Uczyniłem go 25 czerwca.
- 2017-06-25 - zrobiłem łokełeja
- 2017-07-09 - matka się wygryzła
- 2017-07-16 - matka się unasienniła
- 2017-07-23 - matka podjęła czerwienie
- 2017-08-13 - oblot młodej pszczoly
- 2017-08-23 - nowa pszczoła rusza w teren
Czyli ta rodzinka, o ile zdołała sobie wychować matkę, stanie się rodziną pszczelą w pełni tego słowa znaczeniu najwcześniej w połowie sierpnia, a pod koniec sierpnia zwieńczy proces, który pozwoli jej z powodzeniem przetrwać zimę.
Praktycy twierdzą, że w polskich warunkach klimatycznych odkłady można zacząć już od początku maja. Choć w tym roku byłoby to pewnie błędem (z punktu widzenia pszczelarstwa naturalnego, gdzie staramy się unikać nadmiernych ingerencji, czyli np. nadprogramowego dokarmiania, jeżeli można je zastąpić czymś innym, np. zmianą daty rozpoczęcia prac), to spróbujmy policzyć odkłady wykonane z okazji długiego weekendu majowego:
- 2017-05-03 - zrobiłem łokełeja
- 2017-05-17 - matka się wygryzła
- 2017-05-24 - matka się unasienniła
- 2017-05-31 - matka podjęła czerwienie
- 2017-06-21 - oblot młodej pszczoly
- 2017-07-01 - nowa pszczoła rusza w teren
Czyli w momencie, kiedy odkład zaczyna polegać na nowej matce i przystępuje do intensywnego rozwoju, następuje przerwa pożytkowa. Ulokalniona matka prawdopodobnie wstrzyma czerwienie w połowie czerwca, a ponownie się rozkręci w połowie lipca. Pod koniec czerwca zatem w ulu pojawi się grzeczny zapasik miodu nazbieranego przez uwolnione od opieki nad czerwiem zbieraczki, który to zapas zostanie zjedzony w okresie głodu. U Konrada wczesne odkłady tak urosły (on nie ma lipcowego głodu), że uznał websterowskie korpusy dzielone za zły pomysł. A jak to by mogło być u mnie?
Pszczelarstwo jest lokalne, czyli zależne od miejscowych uwarunkowań. W mojej okolicy mam lipcowy głód i sierpniowo-wrześniową nawłoć jako dwa istotne punkty programu. Jak ułożyć sobie plan pracy w sezonie, aby odnieść jak najlepszy sukces i popełnić jak najmniej błędów? Jaki wpływ na rozwój odkładu do stadium nukleusa mają dwa, czasem trzy tygodnie bezpożytkowe?
Cóż, myślę, że w południowym podwarszawiu powinno to wyglądać tak:
- Kwiecień - dokładnie jak w przysłowiu. Układ pożytków na każdym pasieczysku jest indywidualny, zależnie od liczby kilometrów do najbliższych wierzb, mniszka i sadów. Jeżeli w przyszłości pojawią się u mnie rodziny produkcyjne z prawdziwego zdarzenia i przezimowane, zapasowe matki, to chyba będzie najlepszy okres do pracy nad wymianą matek w rodzinach produkcyjnych. A na razie nie ma co robić.
- Od początku maja do Zimnej Zośki (pierwsza połowa maja) prace uzależnione są od pogody. Jeżeli wiosna przyszła wcześnie i jest ciepła, przyroda i pszczoły się dostosują, więc i pszczelarz nie powinien zostawać w tyle. Ale jeżeli będzie, jak w sezonie 2017 - lepiej poczekać. W tym czasie powinienem jednak nastawić pierwsze rodziny wychowujące, aby móc przekładać larwy w drugiej połowie maja.
- Od połowy maja do końca czerwca - gwarantowany okres cieplejszych nocy, w miarę dobrej pogody i pożytków. Właściwa pora na intensywną pracę nad dzieleniem rodzin. W tym okresie trzeba będzie nastawić maksimum nowych odkładów, aby się wyrobiły na nawłoć.
- Lipiec - zależnie od pogody. Ale wygląda na to, że to najlepsza pora na wyjazd urlopowy. Nie ma co przeszkadzać pszczołom podczas głodu. Najwyżej żądło można zarobić.
- Sierpień - poza szykowaniem rodzin produkcyjnych do głównego pożytku i sprawdzaniem, jak też sobie nukleusy poradziły, na pasiece dalej nie ma co robić.
- Wrzesień - miodobranie z nawłoci. Ostatnie prace przygotowujące rodziny do zimy, w tym karmienie tych, co nie zebrały sobie wystarczającego zapasu.
Wiem, że to obliczenia z tak zwanej dupy wzięte, ale nie mogłem się powstrzymać.
Komentarze