Z przeliczenia dni w pszczelim kalendarzyku wyszło nam, że niektóre ze zrobionych przez nas odkładów nie wyhodowały sobie nowych matek. Co mógł sobie pomyśleć początkujący, który z kalkulatorem w jednym i podręcznikiem w drugim ręku wykonuje manipulacje na żywych stworzeniach, kiedy nie widzi jajek w komórkach? Że ich nie zauważył? Uznaliśmy, że nie możemy czekać (co było niepotrzebne) i musimy zapodać do rodzin nowe matki.
Jarek wyskoczył z rana do Parzniewa, gdzie mieści się stacja hodowlana kilku ras pszczelich i zakupił zamówione wcześniej sześć sztuk matek nieunasiennionych. Były to trzy matki rasy krajeńskiej linii Nieska oraz trzy rasy kaukaskiej linii muchurskiej.
Tutaj znowu krótka dygresja.
Otóż trzeba Wam wiedzieć, że pszczoła miodna Apis Mellifera opanowała ogromne tereny, począwszy od Afryki, przez basen Morza Śródziemnego, do Europy. Jej naturalne granice występowania trudno dziś określić, ale przypuszcza się, że na wschodzie ograniczyły ją góry Ural, na północy Ocean Atlantycki, a na południu Przylądek Dobrej Nadziei. Na tych obszarach przez setki tysięcy lat miała szansę ewoluować i dostosować się do różnych warunków środowiskowych. W ten sposób powstały różne podgatunki Apis Mellifera. Jako pierwszą zewidencjonowano Apis Mellifera Mellifica lub Apis Mellifera Mellifera, co oznacza "pszczoła nosząca miód miodna" (tu twórca taksonomii połapał się, że popełnił błąd, bo przecież pszczoła miodu nie nosi, tylko nektar, zasię miód z nektaru wytwarza - ale siłą tradycji słowo "mellifica" się nie przyjęło i pozostała "mellifera"), zarozumiale przyjmowana jako "pszczoła miodna właściwa", co ma tyle z prawdą wspólnego, że po prostu mieszkała na terenach, z których pochodzili pierwsi badacze tych owadów. Konkretnie występowała na terenach od północnej Francji i Hiszpanii, przez prawie całe Niemcy, Polskę, aż po rozległe bory Niziny Środkoworosyjskiej na północ sięgając Norwegii. Jej siostry opanowały także Wyspy Brytyjskie w postaci tak zwanej pszczoły wrzosowej. Następną byłą Apis Mellifera Carnica zamieszkująca po sąsiedzku, acz nieco na południe (konkretnie na południe od Karpat), której nazwę nadano od krainy, w której ją po raz pierwszy zewidencjonowano. Mieszka dalej na obszarach od południowiej Ukrainy, Rumunii, przez Austrię, po północne Włochy. Nawet skrótowy opis byłby niepełny, gdyby zapomnieć o tak zwanej "pszczole włoskiej", Apis Mellifera Ligustica, która od tysięcy lat współpracowała z ludźmi na terenie Włoch, południowej Francji i wysp Morza Śródziemnego.
Dzięki wsparciu technologii człowieka w ostatnich 500 latach pszczoła miodna objęła w posiadanie obszary prawie wszystkich lądów kuli ziemskiej
Podziały na podgatunki wynikały ze spostrzeżenia badaczy, że pszczoły w różnych krajach nie tylko różnią się wyglądem, ale wykazują odmienne zachowania, temperamenty i strategie przetrwania. Nie jest to nic odkrywczego, w końcu zamieszkiwały różne tereny, o różnych klimatach i roślinności. Jednak różnice te były tak łatwo dostrzegalne i znaczące dla rodzącego się pszczelarskiego przemysłu w połowie XIX wieku, że stały się podstawą dzisiejszej maniery licytowania się różnymi rasami i liniami hodowlanymi pszczół.
I tak Apis Mellifera Mellifera charakteryzuje się zwykle ciemnym ubarwieniem, czasem czarnym, szarym lub brązowym. Zachowanie ma nerwowe. Jeżeli pszczelarz otworzy jej ul, i puści kłąb dymu między ramki, szybko "spływa" z plastrów i gromadzi się na dennicy (podłodze ula) pozostawiając plastry własnemu losowi. Wiele pszczół jednocześnie wzbija się w powietrze i atakuje wroga żądląc ofiarnie i ginąc w obronie gniazda. Zachowanie to wydaje się zrozumiałe, zważywszy, że od co najmniej tysiąca lat jej związek z człowiekiem polegał na tym, że osiedlały się w wydzianych przez niego barciach, do których bartnik musiał się wspinać po drzewie. O wyjmowaniu ramek nie było mowy, za to miód pozyskiwano przez odcinanie nadmiarowych plastrów po odpowiednim odymieniu roju. W takiej sytuacji bartnicy z pewnością woleli, aby pszczoły jak najszybciej zeszły z plastrów, które oni w spokoju będą mogli pobrać. Tymczasem Apis Mellifera Carnica ubarwiona jest na szaro i podobnie do Apis Mellifera Ligustica, której ciałko jest koloru żółtawego, na dym reaguje z nonszalancją. Nie ucieka z plastrów, jest podatna na współczesne techniki hodowlane mające na celu pszczołę tak łagodną, aby można było podchodzić do niej bez osłony. W przeciwieństwie do pszczoły włoskiej, krainka posiada podobną (choć nie aż taką) odporność na trudne warunki klimatyczne i zdolność do znoszenia chłodów. Jest także dość odporna na pszczele choroby. Pszczoła włoska jest z tych trzech odmian najbardziej plenna, czyli zakłada największe rodziny, wręcz kipi pszczołami w szczycie sezonu. Ponieważ w XIX wieku wielkość rodziny utożsamiono wprost z jej produktywnością (przesąd ten pokutuje do dziś powodując interesujące kłopoty), właśnie Apis Mellifera Ligustica stała się bożyszczem pszczelarzy zawodowych od Doniecka po San Francisco począwszy od początku XX wieku.
Warto wspomnieć, że wymienione podgatunki nie wyczerpują listy. Warto popatrzeć na mapkę i zaznajomić się z bogactwem genów dostępnych hodowcom.
"Ojcowie współczesnego pszczelarstwa" zatem zainicjowali ruch hodowli i selekcji pszczół pod kątem ich właściwości produkcyjnych, tak, jak to rozumiano współcześnie: pszczoły miały przede wszystkim produkować dużo miodu, potem także być łagodne, aby pszczelarzowi miło się z nimi pracowało, miały być podatne na ludzkie manipulacje i jak najmniej się roić, co miało zabezpieczyć duże rodziny produkcyjne. Jeżeli zapytacie się dzisiejszego pszczelarza, powie Wam, że trzyma on np. "Krainkę Sklenar", która jest łagodna jak baranek, pracuje jak wariatka i w ogóle się nie roi. To samo usłyszycie o Troisecku, Celle, czy Kisłowodzkiej (na obszarze EU niedostępna), czy o, uwaga, uwaga, Buckfaście!
Buckfast... Bożyszcze pszczelarzy. Na początku XX wieku kierownikiem pasieki opactwa Buckfast w zachodniej Anglii został Karl Kehrle, zwany Bratem Adamem. Nie bez powodu uważa się go za największego pszczelarza wszechczasów (to znowu nie tak wiele, zaledwie może 200 lat, wcześniej trudno mówić o technice pszczelarskiej). Techniki hodowlane wzniósł na takie wyżyny, że opracował na własne potrzeby pszczołę, która naprawdę tak się zachowuje: tworzy duże rodziny, produkuje mnóstwo miodu, jest dość łagodna i nie chce się bardzo roić. Do tego mało kituje gniazdo (kit, choć sam w sobie jest pszczelim produktem, który można pozyskiwać i sprzedawać, potrafi trochę utrutnić pracę pszczelarzowi, poza tym atakuje u niektórych zbyt wyrośnięty zmysł estetyczny) i miód sklepi "na sucho", estetyczną, białą pokrywką, jakby stworzoną do reklamy ekologicznego pszczelarstwa. Pszczoła Buckfast jako pierwsza została zaliczona do sztucznych linii. Wywindowała wymagania pszczelarzy tak, że stali się rozkapryszeni jak małe dzieci.
Mam nadzieję, że rozjaśniłem nieco problem.
Koniec dygresji
Matki nieunasiennione nie mogą czekać (w naturze ich pierwszym zadaniem jest niezwłocznie się unasiennić), więc Jarek natychmiast kopnął się do Y02 Nowinki i podał dwie z nich do osieroconych rodzin.
Współpraca dwóch braci na pasiece nie zawsze może opierać się o spotkania twarzą w twarz, czy też wspólną pracę ramię w ramię. Czasem jeden coś tam manipuluje, a później przyjdzie drugi i musi wiedzieć, co zostało zrobione, a co nie. Pojawiła się konieczność opracowania jakiejś metody wymiany informacji.
Z pewnością nie jest to najlepszy sposób, ale na początek wystarczy.
Metod podawania matek nieunasiennionych podręczniki wymieniają coś około 364. Nie wiadomo, którą wybrać. Zdecydowaliśmy się na najprostszą:
- Otworzyć zamknięcie klateczki z matką od strony ciasta (aby pszczoły mogły same uwolnić matkę poprzez wyjedzenie ciasta).
- Otworzyć ul.
- Położyć klateczkę.
- Zamknąć ul.
- Pójść sobie.
- Wrócić za dwa tygodnie i sprawdzić, czy się udało.
Jak widać w zapiskach, tego dnia podane zostały dwie matki: nieska i kaukaz. A co było z tego powodu radości! Każda nowa czynność pszczelarska to jak dobry film akcji. I śmieszno, i straszno.
Komentarze