Czekając na pszczoły odkryłem pewien rodzaj sportu pszczelarskiego: łapanie rojów. Otóż pszczoły się czasem roją, czyli wylatują z ula i lecą w siną dal, poszukać sobie nowego domu. Niektórzy pszczelarze zabawiają się "polowaniem" na takie roje. To znaczy, w wybranych miejscach w swojej okolicy wieszają "domki dla pszczół" - podobne do uli pudła z różnościami w środku, które mają zachęcić rój do osiedlenia się. Jeżeli pszczoły wejdą do środka i założą tam gniazdo, można przyjść, zabrać pudełko i całą taką pszczelą rodzinę przenieść do nowego ula. Taka rójka bardzo wydajnie pracuje i, uważacie, nie roi się. Bo już się przecież wyroiła. Zatem da więcej miodu. Postanowiłem spróbować.
Ponieważ w pierwszym podejściu nie chciałem wydawać zbyt wiele pieniędzy, wziąłem przykład z pewnego ukraińskiego "łowcy pszczół" i zbudowałem swoje rojołapki z tekturowych pudeł. Nie wiem dziś, czy w ten sposób oszczędziłem jakieś istotne pieniądze. Następnym razem sprawdzę. Tak czy owak, do końca kwietnia powiesiłem na drzewach w okolicy 9 rojołapek. Pozostało czekać.
Komentarze